Ostrowski Klub Kolekcjonera

Z 'Małym konspiratorem’…

To był wyjątkowy wieczór. Marcin Orłowski zabrał członków Ostrowskiego Klubu Kolekcjonera na spacer po najnowszej historii Polski.

Czy spotkanie może mieć tytuł „Przewrotny tytuł spotkania: Genealogia kolekcjonowania, czyli zaczęło się od jednej pocztówki, jednej monety i jednego guzika, ale dziś mówimy tylko o ‚bibule’”? Może, jeżeli odbywa się w Ostrowskim Klubie Kolekcjonera, a gościem wieczoru (i zarazem autorem tytułu) jest Marcin Orłowski.

Marcin Orłowski to toruński regionalista i kolekcjoner, autor przewodnika „Stare Miasto w chwilach rozpaczy i nadziei” poświęcony historii miasta Torunia w latach 1939-1948, z ponad 100 ilustracjami z Torunia z czasów okupacji. Spod jego pióra wyszło kilka publikacji historycznych. Organizator i współorganizator wystaw poświęconych historii najnowszej m.in. w Muzeum Okręgowym w Toruniu i Dworze Artusa w Toruniu. Przez kilka lat współpracował z Ośrodkiem Karta w Warszawie oraz Biblioteką Narodową. W Ostrowie pojawił się, by zaprezentować historię wydawnictw drugiego obiegu, opierając się oczywiście o zgromadzone przez siebie eksponaty.
Nim jednak Marcin Orłowski opowiedział o swoim zbiorze, członkowie Klubu mogli zrobić „rachunek sumienia” na podstawie przygotowanej przez gościa z Torunia listy kolekcjonerskich grzechów. Na dwóch slajdach zawarł on „prawdy objawione” kolekcjonerów, do których sami nie zawsze chcemy się przyznawać. Jak napisał:

Kolekcjonujemy (collectio), żeby…
– żeby zebrać całość, żeby osiągnąć ten właśnie cel, a potem następny;
– żeby mieć coś, czego inni nie mają;
– żeby poczuć ten dreszczyk emocji, mam!;
– żeby mieć pełny obraz danej dziedziny, wiedzieć wszystko o danej sferze;
– żeby podkreślić swój indywidualizm;
– żeby nikt inny, a zwłaszcza ten „ktoś”, mnie nie przelicytował;
– żeby poznawać ludzi, którzy mają też takie samo wspaniał hobby;
– żeby inwestować w coś, czego i tak nie będę chciał prawdopodobnie nigdy sprzedać;
– żeby realizować pasję, bo kolekcjonowaniem się żyje!;
– żeby poczuć się spełnionym, wygranym;
– żeby zachować „to” dla potomności, dla rodziny;
– żeby po prostu ocalić „to” od zapomnienia.

Śmiech na sali wywołała kolejna zaprezentowana lista. Marcin Orłowski zebrał na slajdzie prawdopodobnie to, co każdy kolekcjoner doskonale zna z autopsji.

I kolekcjonowanie trwa, mimo, że ktoś i coś nam mówi, żeby przestać:
– bo nie ma na to już miejsca;
– bo ile już na to się wydało;
– bo kogo to oprócz ciebie interesuje;
– bo żebyś miał z tego jakiś pożytek;
– bo ile można na ten temat mówić;
– bo komu to przekażesz;
– bo już to masz (a przynajmniej bardzo podobne);
– bo ile można jeździć po aukcjach, giełdach lub siedzieć w Internecie;
– bo może poświęcił byś czas na pożyteczniejsze rzeczy;
– bo może przestałbyś być dziwakiem;
– bo mimo „to” Cię kocham.

Atmosfera dalszej części spotkania była zdecydowanie bardziej poważna. Marcin Orłowski opowiadał bowiem o wydawnictwach drugiego obiegu, a te, co jest rzeczą oczywistą, pojawiały się w czasach, gdy istnienie niezależnej prasy wymuszała konieczność.

Myliłby się jednak ten, kto spodziewałby się opowieści o latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych ubiegłego wieku, czasach KOR i pierwszej „Solidarności”. Gość z Torunia podczas swojej prelekcji zaprezentował bowiem wydawnictwa sięgające nawet końca XVIII wieku!

Bardzo istotną częścią tej swoistej lekcji historii Polski był przegląd tytułów prasy podziemnej. W oczy rzucały się daty w winietach prezentowanych wydawnictw. Gazety takie jak „Niepodległość”, „Robotnik” czy „Wolne Słowo” ukazywały się w okresie II wojny światowej, czasach komunistycznego PRL, „Solidarności” i stanu wojennego. Ich początków można szukać jednak znacznie wcześniej, jeszcze w XIX wieku! Kilka pokoleń Polaków zmagających się z kolejnymi władzami, walczących o wolność dla siebie i swojego kraju…

Niewykłym momentem spotkania były wspomnienia Marcina Orłowskiego z lat osiemdziesiątych XX wieku. Gość wieczoru opowiedział o działalności i losach toruńskiej drukarni podziemnej (zdradzając rolę pasty „Komfort” w walce o niepodległość) oraz o pomyśle na nadawanie audycji Radia Solidarność z nadajnika podczepionego pod balon, który musiał być wypuszczony w odpowiednim miejscu, by o właściwym czasie przelatywać nad Toruniem wprowadzając próbujące namierzyć nadajnik wojskowe służby w niemałe zdumienie.

Spotkanie z Marcinem Orłowskim to nie tylko wykład o minionych czasach. Gość Klubu przywiózł z sobą do Ostrowa niektóre eksponaty ze swojej kolekcji: prasę, książki (z obowiązkowym „Małym konspiratorem” na czele), ulotki, obwieszczenia, kalendarze, pocztówki. Po zakończeniu oficjalnej prelekcji była więc okazja, by na własne oczy obejrzeć pamiątki po wieloletniej walce o wolność słowa, a także by porozmawiać o czasach, które – miejmy nadzieję – już na zawsze pozostaną jedynie historią. ■

Z OSTATNIEJ CHWILI: miło nam poinformować, że gość Ostrowskiego Klubu Kolekcjonera Marcin Orłowski odznaczony został przez Prezydenta RP „Krzyżem Wolności i Solidarności”. Uroczystość wręczenia odznaczeń państwowych działaczom opozycji wobec dyktatury komunistycznej z lat 1956–1989 odbyła się 15 lutego 2016 r. w Sali Malinowej Hotelu „Pod Orłem” w Bydgoszczy.