Ostrowski Klub Kolekcjonera

Artefakty kawiarni literackich

Już od XVIII wieku kawiarnie były miejscem spotkań artystów, pisarzy i miłośników sztuki. Co spowodowało, że to właśnie kawiarnie stały się miejscem dyskusji na aktualne tematy czy też miejscem prapremierowych prezentacji autorskich? Dlaczego ich swoista magia pociąga kolejne pokolenia? I jaki to wszystko ma związek Ostrowem?

„Kawiarnia jest niczym przydrożna kapliczka, która niegdyś dodawała otuchy pielgrzymom; kawa, ten czarny aromatyczny eliksir wydobyty z arabiki, podany w małej, białej filiżance, spoczywającej na okrągłym stoliku z marmurowym blatem; na języku gorzki smak, któremu nie sposób się oprzeć, a może i własne odbicie w lustrze na ścianie. Simone de Beauvoir siedzi samotnie obok lustra w Les Deux-Magots, sącząc kawę z małej, białej filiżanki i zapisując swoje przemyślenia; strumień kawy najwidoczniej uwalnia strumień atramentu spływającego na pustą kartkę”.

Tak rozpoczyna się Kawiarniana tradycja – pierwszy rozdział książki Noël Riley Fitch Najsłynniejsze kafejki literackie Europy, bogato ilustrowanej zdjęciami Andrew Midgley’a. Słowa te znajdziemy także w książce Jarosława Molendy W 80 filiżanek dookoła świata. Piętnaście najsłynniejszych kawiarni. Wystarczy, by nie szukać dalszych dowodów na magiczną łączność między literatami, a kawiarniami. Ale gdzie geneza tego przyciągania?

– Myślę, że racje mają ci, którzy przyczyn symbiozy literatów i kawiarni nie upatrują w kategorii rzeczy nadprzyrodzonych – mówi dyrektor ostrowskiego Muzeum Miasta, kolekcjoner Witold Banach, gość wieczoru klubowego Ostrowskiego Klubu Kolekcjonera, który odbył się 3 marca 2024 roku na Małej Scenie OCK. – Literaci zazwyczaj nie należeli do osób majętnych. Wręcz przeciwnie. Często wynajmowali najtańsze dostępne lokale, w których nie mogli liczyć na luksusy. Dla nich kawiarnia stawała się miejscem, gdzie można było posiedzieć, popracować i po prostu się ugrzać.

Jak podkreśla Witold Banach, pobytów w kawiarni nie należy utożsamiać jedynie ze staraniami literatów o chwilową poprawę komfortu życia. Nie można jednak sprowadzać ich także wyłącznie do rangi spotkań towarzyskich. W wielu autobiografiach artyści (nie tylko pisarze i poeci) przyznawali, że kawiarnia stawała się dla nich miejscem pracy, a czasami miejscem prapremierowych prezentacji najnowszych prac. Relacje artystów z kawiarniami doskonale podsumowuje Alfred Polgar, który opisał je jako „miejsce dla ludzi, którzy chcą być sami i potrzebują do tego towarzystwa”.

Czy po takim wstępie dziwić kogoś może wyjątkowe podejście Witolda Banacha – który sam jest przecież literatem – do lokali, w których bywali wielcy, cenieni przez niego autorzy?

KOLEKCJONER BANACH
Że Witold Banach jest kolekcjonerem, członkowie Ostrowskiego Klubu Kolekcjonera wiedzą już od kilku lat. W 2017 roku, podczas jednego z wieczorów klubowych, Witold Banach opowiadał o zbiorze książek z autografami autorów – w zdecydowanej większości zdobytymi podczas osobistych spotkań. Tym razem dyrektor muzeum zgodził się opowiedzieć o drugim swoim zbiorze – kolekcji pamiątek związanych z kawiarniami literackimi.

– Wiele współczesnych kawiarni zna doskonale swoją historię i rozumie, skąd bierze się zainteresowanie, jakim się cieszą – mówi Witold Banach.

Wiedza ta pozwala im na skomercjalizowanie swojej legendy. Wychodząc naprzeciw turystom i pasjonatom, posiadają w swojej ofercie nie tylko kawę podawaną na sto różnych sposobów, ale i magnesy na lodówkę, filiżanki, łyżeczki z nazwą lokalu, czasami także jakimś graficznym znakiem. To oczywiste zaproszenie do budowy kawiarnianej kolekcji. A skoro jest zaproszenie, to jest i odpowiedź pasjonatów. Szukają oni możliwości zdobycia kawiarnianego menu, sygnowanych sztućców, wazoników, czasami popielniczek. Te ostatnie zniknęły z wielu lokali z powodu zmiany promowanego stylu życia, mimo że starszemu pokoleniu kawiarnie bezwzględnie kojarzą się z wszechobecnym dymem papierosowym.

PRZEZ INTERNET
Znający Witolda Banacha nie zdziwią się, że ważne miejsce w jego zbiorze zajmują książki. Kawa i ciastko o każdej porze, Pustelnik z Krakowskiego Przedmieścia, Opowieści Wiedeńskiej Kawiarni, Das Wiener Kaffee Hause, Caffe Poliziano.. Do tego Locali Storici D’Italia (Historyczne miejsca Włoch) czy RCM Restaurantes y tabernas Centenarios de Madrid (Stuletnie restauracje i tawerny Madrytu). Łącznie blisko 40 publikacji!

– Te dwie ostatnie pozycje to opracowania prezentujące historyczne lokale, które warto odwiedzić – tłumaczy kolekcjoner. – Co ciekawe, pokaźnych rozmiarów, aktualizowane na bieżąco zestawienie włoskie, drukowane jest co roku i udostępniane zainteresowanym bezpłatnie. Na jego podstawie można zaplanować trasę wycieczki, a pewnie i kilkudziesięciu różnych wycieczek.

Witold Banach wie, co mówi. Jak przyznaje, korzystając z tego klucza, zjechał z grubsza Włochy. Ciągle jednak białą plamą pozostaje dla niego na przykład Hiszpania.

– Zawsze mogę tu liczyć na moje dzieci, które podróżują jednak więcej ode mnie.

Ostrowski kolekcjoner nie zakłada nawet, że uda mu się dotrzeć do wszystkich interesujących go kawiarni osobiście. Na szczęście wiele z nich oferuje sprzedaż pamiątek on-line. Wiedeńska Café Central na przykład, na stronie internetowej cafecentral.wien oferuje m.in. magnesy, plakaty, zakładkę do książki, fartuch szefa kuchni, a nawet… śnieżną kulę! Za dwie filiżanki Espresso 2 Cup Set zapłacić trzeba 29,90 Euro.

Berlińska Wintergarten Café na stronie swintergarten-berlin.de oferuje magnesy, ołówki, pocztówki, odznaki, plakaty i kubek. Rzymska Caffè Greco, której jeden ze swoich wierszy poświęcił jej bywalec, polski laureat Nagrody Nobla Czesław Miłosz, ma w ofercie między innymi kubki w cenie od 40 Euro do… 420 Euro. To nie pomyłka! Słownie: czterysta dwadzieścia Euro. Dużo? Może i dużo, ale jak państwo skomentują komunikat, z którego wynika, że filiżanki chwilowo są niedostępne, bo wszystkie się sprzedały?

– Jak widać, w dzisiejszych czasach można budować praktycznie dowolny zbiór nie wychodząc z domu – przyznaje Witold Banach.

Metoda ta kolekcjonersko jest może skuteczna, ale pozbawiona tego, co dla ostrowianina znacznie ważniejsze: fizyczne dotarcie do konkretnego lokalu i próba odnalezienia klimatu, którego współtwórcami dziesiątki lat temu byli cenieni literaci. Pamiątka z takiej wizyty ma być jedynie wzmacniaczem wspomnień, choćby miało nim być pudełko zapałek czy saszetka z cukrem i znakami identyfikującymi jej pochodzenie.

– Niektóre lokale nie posiadają pamiątek dla turystów. Czasami uda się przekonać kelnera, by podarował ci menu. Częściej jednak trzeba ograniczyć się do sygnowanej podkładki pod piwo, a bywa nawet, że jedyną pamiątką pozostaje zdjęcie w smartfonie.

Na szczęście Witold Banach interesujące go kawiarnie opuszcza najczęściej z kolejnym trofeum do swojego zbioru, chociaż zdarza się, że trofeum owo zdobywa sobie tylko znanym sposobem.

– Kiedyś znajdę trochę czasu i wszystko to zinwentaryzuję – obiecuje kolekcjoner pytany o wielkość swojego zbioru. – Pocztówki, wystawione na papierze firmowym rachunki, foldery, wizytówki, podstawki, serwetki, zakładki do książek… Myślę, że będzie tego jakieś 400. obiektów.

PRZEZ INTERNET 2
Gdyby jednak ktoś postanowił, że „musi mieć”, a internetowe witryny kawiarni nie zaspokajały jego oczekiwań, zawsze pomóc mogą internetowe portale aukcyjne. Na hasło „Caffè Greco Roma” ebay odpowiada: para czerwonych serwetek obiadowych Vintage Caffe Greco Restaurant Rzym Włochy – 225 dolarów; dwie pocztówki 1940 rok – 35 dolarów. Obie pozycje w opcji „kup teraz”. Albo więc są to przedmioty na tyle popularne, że kolekcjonerzy mają je już w zbiorach, albo finansowe oczekiwania sprzedających wyraźnie rozmijają się z tym, na co gotowi są potencjalni kupujący. Bez względu na to, która opcja przeważa, aukcje takie to dowód na istnienie kawiarnianego rynku kolekcjonerskiego.

SPREZENTOWANE
Chyba nikt nie będzie protestował, jeśli zaryzykuję twierdzenie, że kolekcjonerzy są lubiani przez znajomych, bo są łatwi w obsłudze. Nie musimy marnować czasu na wymyślanie dla nich prezentów imieninowych czy bożonarodzeniowych, bo doskonale wiemy, co ich interesuje. Tak jest i z Witoldem Banachem, którego pasję znają m.in. stali uczestnicy Międzynarodowego Konkursu Małej Formy Graficznej i Ekslibrisu. Właśnie dzięki temu ostrowski kolekcjoner pochwalić się może kilkunastoma grafikami i ekslibrisami, na których widnieją znane kawiarnie literackie.

PAMIĄTKA Z OSTROWA
Ostrowa nie znajdziemy w żadnym kolekcjonersko-literackim zestawieniu. Nie ma tu kawiarni z udokumentowaną literacką historią. Trudno się temu dziwić wiedząc, że w zestawieniu Noël Riley Fitch Najsłynniejsze kafejki literackie Europy nie znalazła się żadna polska kawiarnia. Nie ma nawet tych warszawskich i krakowskich.

Są za to w Ostrowie lokale, które zapisały się na kartach historii miasta, jak na przykład nieistniejąca już Grand Café. To ten lokal stał się tłem dla prozatorskiej miniaturki Jadwigi Żylińskiej Co prokurator posłyszał w Grand Café. W innej opisała nieprzyjemny incydent w Strzelnicy. Ona i Gustaw Bojanowski tłem swoich opowieści uczynili także tak zwaną „karczmę napoleońską”, która do lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku stała w Ostrowie na końcu „krótkiej” Wrocławskiej (dziś plac Bankowy).

Starsi ostrowianie z sentymentem wspominają bliższe nam czasowo kawiarnie Klubową czy Ludową, ale tu przyczyną nostalgii jest zdecydowanie ich nieznany współczesnym lokalom klimat.

– Wydawało mi się, że o życiu i twórczości Wojciecha Bąka wiem prawie wszystko – dodaje Witold Banach. – Ku mojemu zaskoczeniu dopiero rok temu znalazłem napisany przez niego ciekawy fragment afirmujący przesiadywanie w kawiarni.

Czy Ostrów doczeka się kawiarni literackiej? Potrzeba niewiele. Lokal jest już właściwie gotowy: kawiarnia Café Muzeum będąca częścią ekspozycji Muzeum 3D. Ulicami dawnego Ostrowa właściwie czeka na przyjęcie pierwszych gości. Mało tego! Czekają tu też Gustaw Bojanowski i Jadwiga Żylińska: naturalnej wielkości figury ostrowskich pisarzy. Ich wykonanie Witold Banach zlecił inspirowany podobnymi realizacjami znanymi mu z wielu kawiarni. Na dodatek lokal ten ma już swoją własną historię – to tu odbyły się dziesiątki spotkań z pisarzami, poetami i tłumaczami. Niestety, nie wypijemy tu kawy. Zbudowany z udziałem środków Unii Europejskiej nie może prowadzić działalności gospodarczej aż do roku 2028. Czas jednak płynie zadziwiająco szybko, więc kto wie? ■